Węzły osadnicze, które przekroczyły „masę krytyczną” 200 tysięcy mieszkańców, o ile nie wchodzą do konurbacji, są niekwestionowanymi jądrami systemu osadniczego Polski, ważnymi centrami regionalnymi
S. Liszewski, „O hipotezach przekształceń systemu osadniczego w Polsce w warunkach transformacji”,
Biuletyn Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN, nr 167, 1994
Przy założeniu, że miasta wojewódzkie powinny wyróżniać się w sieci osadniczej, można przyjąć, że na przyznanie tego statusu wpływały dwa czynniki: wielkość samego miasta oraz wielkość jego potencjalnego regionu – mierzone liczbą mieszkańców.
Patrząc na hierarchię polskich miast według liczby ludności w gminie miejskiej (▸ wykres 1) widzimy, iż pierwsze 11 z nich posiada status wojewódzki. Są to miasta liczące od około 300 tys. mieszkańców wzwyż. Nieoczywisty jest natomiast wybór pozostałych siedmiu miast wojewódzkich. Okazuje się, iż są one rozproszone wśród stawki innych dużych miast. Zajmują miejsca: 16.-18. (Toruń, Kielce i Rzeszów), 21. (Olsztyn), 24. (Zielona Góra), 28. (Gorzów) i 32. (Opole). Zwłaszcza dwa ostatnie ośrodki są stosunkowo niewielkie – plasują się bliżej końca stawki miast stutysięcznych. Z kolei największe miasta nieposiadające statusu wojewódzkiego zajmują wysokie miejsca 12.-15. Z nich dwa – Gdynia i Sosnowiec – należą do konurbacji współtworzonych z miastami wojewódzkimi. Natomiast największe samodzielne miasta pozbawione statusu wojewódzkiego to Częstochowa i Radom. Każde z nich ma powyżej 200 tys. mieszkańców, w przybliżeniu dwukrotnie więcej od najmniejszego miasta wojewódzkiego.
Granice gmin miejskich miewają przypadkowy przebieg. Bardziej miarodajne będzie porównanie ośrodków według wielkości miejskiego obszaru funkcjonalnego. To rzeczywisty zasięg organizmu miejskiego, uwzględniający również mieszkańców blisko związanych z miastem terenów podmiejskich. Porównajmy w tym ujęciu miasta spoza grona dziesięciu największych, których status wojewódzki nie budzi wątpliwości (▸ wykres 2).
Hierarchia jest inna niż w ujęciu „gminnym”, ale tak samo nie wyjaśnia wyboru miast wojewódzkich – są one rozproszone wśród ośrodków pozbawionych tego statusu. Największym ośrodkiem w stawce – i największym ośrodkiem niewojewódzkim – okazuje się być Bielsko-Biała. Dalej idzie wojewódzki Białystok, a następnie niewojewódzkie Częstochowa, Rybnik i Radom.
Wielkość własna nie jest jedynym czynnikiem, który predysponuje ośrodek do rangi miasta wojewódzkiego. Ważna jest wielkość regionu, który dane miasto (potencjalnie) skupia wokół siebie. Pod tym względem korzystne jest położenie w oddaleniu od ośrodków konkurencyjnych, w szczególności od największych ośrodków metropolitalnych. Zobaczmy, jak to wygląda na mapie; uwzględniamy miasta wojewódzkie oraz tzw. ośrodki regionalne – miasta liczące od około 100 tys. mieszkańców wzwyż, leżące poza konurbacjami (▸ mapa 1).
Jak w tym świetle wypada porównanie mniejszych ośrodków wojewódzkich i dużych miast pozbawionych tej rangi? Bezsprzecznie wyróżniające się na korzyść położenie posiadają ośrodki we wschodniej części kraju: Białystok, Lublin i Rzeszów, a także Olsztyn. Leżące na zachodzie miasta wojewódzkie Gorzów i Zielona Góra odległe są do 120 km od Poznania; ponadto Gorzów – 90 km od Szczecina. Zaplecza obu miast zawęża granica państwa, przebiegająca w odległości do 50 km. Jeszcze gorzej wypada Opole: 40 km od granicy, 80 km od Wrocławia, 90 km od Katowic. Jeśli zaś wziąć pod uwagę Gliwice – pierwsze od strony Opola duże miasto w konurbacji Katowic – ta ostatnia odległość zmniejsza się do zaledwie 65 km.
W porównaniu z Opolem co najmniej porównywalnie wypada sąsiednia Częstochowa. Wprawdzie jest odległa o 60 km od Katowic, a 50 km od Bytomia, jednak w przeciwnym kierunku do najbliższego ośrodka metropolitalnego – Łodzi – ma 110 km. Tarnów, odległy po 75 km od Krakowa i Rzeszowa, a 65 km od granicy – jest przypadkiem bardzo podobnym do Opola. Radom odległy od Warszawy o 95 km, od Lublina o 100 km – posiada korzystniejsze położenie niż Opole. Jeszcze bardziej odosobnionym ośrodkiem jest Kalisz, leżący w odległości po około 100 km od Łodzi, Poznania i Wrocławia.
Jeszcze bardziej znacząca dla rangi ośrodka w sieci osadniczej jest liczba mieszkańców jego (potencjalnego) regionu. Porównajmy w ten sposób główne ośrodki miejskie – miasta wojewódzkie i „regionalne” – z mapy omawianej przed chwilą (▸ tabela 1). Do regionu danego ośrodka zaliczamy obszar leżący bliżej niego niźli ośrodków sąsiednich.
Wielkością regionu wyróżnia się tylko 10 miast wojewódzkich. Pozostałe 8 znów rozproszone są wśród ośrodków niewojewódzkich. Z tych ostatnich wybijają się Kalisz i Tarnów, które wielkością potencjalnego regionu niemal dorównują Wrocławiowi. Niewiele mniejszy region posiada Bielsko-Biała, który jakkolwiek bardzo niewielki powierzchniowo, cechuje się wysoką gęstością zaludnienia. Dalej pozbawione statusu wojewódzkiego Częstochowa, Legnica, Płock, Radom, Wałbrzych wielkością regionu odpowiadają Opolu i Zielonej Górze, znacznie przewyższając Gorzów i Toruń – ostatnie w zestawieniu spośród miast wojewódzkich.
Jeśli ani wielkość własna, ani wielkość regionu nie uzasadniają wyboru mniejszych miast wojewódzkich, to może – połączenie tych dwu cech? Tak jednak nie jest. Na przykład Tarnów tylko nieznacznie ustępuje Opolu wielkością własną, zaś istotnie przewyższa je wielkością regionu. Częstochowa i Radom są znacznie daleko większe od kilku miast wojewódzkich, a niektórym z nich co najmniej dorównują wielkością regionu. Okazuje się, iż powiązanie kryteriów wielkości i odosobnienia nadal nie jest wystarczające do uzasadnienia doboru obecnych ośrodków wojewódzkich.
Czyżby na wyborze zaważyła tradycja ośrodka regionalnego?
▸ Ośrodki według tradycji ośrodka regionalnego
Aktualne jest też pytanie, dlaczego tylko dwa województwa posiadają po dwa miasta wojewódzkie…?
▸ Podwójne stolice – dlaczego tylko te?